Saturday, October 14, 2006

Pociąg do wiedzy.

Inaguracja roku akademickiego 2006/2007. Na szczęście już nie dla mnie. Ja już swoje odbębniłam. Pomimo to stan przeciążenie wiedzą przez 3 lata pozostał obcy mojemu umysłowi.Pozwala to m. in. na luksus rozmowy o czymś niekoniecznie głupim, kiedy zaczynasz trzeźwieć, a otoczenie które chce się bawić, staje się bezbrzeżnie nudne. Znajdujesz wtedy jedną osobę, mającą czas i chęci podzielić się swoją wiedzą, najlepiej z dziedziny niekoniecznie związanej..... Płeć przeciwna znajduje jak widać przyjmność w tym ostatnim. A ja w słuchaniu z zainteresowaniem i zadawaniu prowokujących do dalszych wynurzeń pytań.

I mogę nic sobie nie robić z przynagleń Przewodniczącej Koła Naukowego Historyków Sztuki, że przecież się bawimy teraz. Owszem, każdy bawi się tak, jak na to ma ochotę.
Złudne samozadowolenie,że oto dołączyłam jakąś cegiełkę do zasobu moich wiadomości. W rzeczywistości i tak pozostanę dyletantką, z zadziwiająca zdolnością do wymądrzania się. Jeśli już ktoś się taki urodził i potrafi mówić o czym kolwiek bez znaczenia i zważania na miejsce i czas,ani na swoją rzeczywistą znajomość tematu ( zawsze przecież można zabrać głos i najlepiej przerwać komuś) To studia pomnażają nieskończenie tą zdolność. Odwrotnie proporcjonalnie do uzyskiwanych ocen. (Matematycy niech nie próbują brać dwóch ostatnich zdań zbyt dosłownie) Mam tylko nadzieję, że otoczenie nie dostrzega tego aż tak jaskarawo, jak ja...To taka dygresja mała (temat na osobną notkę)* Ale wróćmy do głównego wątku. Muszę w tym miejscu zburzyć ów wizerunek żądnej wiedzy. Duchowe pragnienia swoją drogą, ale gdzieś w tle czai się biologia.
Ależ możesz mi opowiadac o czym zechcesz,byleby tylko udało mi się nie zdradzić za bardzo z moją niewiedzą.....
Cóż, eteryczne dziewczę, które spało przez cały czas na kolanach mojego rozmówcy, zapewne wszystko to już dawno świetnie wie, studiuje w końcu ten sam kierunek. Dobrali się w każdym razie pod względem różnicy masy, teraz on ją zaniesie na baranach do domu...

A ja na szczęście na koniec doszłam do wniosku, że może raz na jakiś czas to owszem ,ale nie za często.....


I jak by wyglądał związek dwóch mądrali??? Po jakim czasie przestaliby siebie nawzajem słuchać?

*Ktoś powie, po co kurde piszesz takie rzeczy, po prostu przestań gadać ! A no właśnie. To nie takie proste. Samoświadomość nie wystarczy.

Monday, October 09, 2006

No ładnie !

Prawdziwy alkoholik najpierw zaopatruje się w alkohol, a kiedy już się dobrze "zrobi" i poczuje się lepiej, zaczyna być głodny, i wtedy uświadamia sobie brak takiego podstawowego artykułu, jak chleb. Zważywszy, że jest niedziela, godzina 21.27 problem staje się bardziej skomplikowany, zwłaszcza w okolicy oddalonej od wszelkich całodobowych hipermarketów i temu podbnych dobrodziejstw cywilizacji. Niestety monopolowy czynny przez wiekszą część doby, świątek piątek, czy niedziela, nie był w stanie zaradzić. Po zwiedzeniu 3 okolicznych "żabek" i kilku sklepów monopolowo-spożywczych (niestety tylko takie były otwarte)z wywieszonym jęzorem docieram do sklepu o nazwie "Dionizos"
-jest pieczywo?
-tylko bułki.
-z kiedy one są?
-z wczoraj, ale zjadliwe (reklama jest dźwignią handlu, ale tym razem nawet ona nie była potrzebna)
-to poproszę dwie

Uffff !!! Zjem dzisiaj kolację.

Tak to bywa proszę państwa niestety....

Saturday, October 07, 2006

tytułu brak... nie da się powiązać jednym motywem mojej całej wspaniałej notki :P

Rodzinne zbieranie jabłek. Zimno i wilgotno i wiatr wieje, można spróbować sobie wyobrazić, że jestem w górach (bo tam taka pogoda by mi odpowiadała) W każdym razie tym razem nawet udało mi się na coś przydać, mimo szczerych chęci, żeby było inaczej. Trudno, nie wszyscy w rodzinie muszą być zapalonymi ogrodnikami. Chodź czasem można się dla odmiany poruszać na świeżym powietrzu.



-przeczytasz mnie ?
-mogę , ja czytam. (po kilku latach studiów to chyba oczywiste lol)


Nie ma zajęć kobiecych, ani męskich ! Tak wmawiają małym Norweżkom w szkole. To ci dopiero ! I zapieprzają potem z młotami pneumatycznymi ( to problem projektanta, żeby zaprojektować młot, który nie będzie za ciężki dla kobiety). A Norwegowie żenią się ze wszystkimi, tylko nie z Norweżkami. Dobrze, że nas jeszcze tak nie jest, może szybko nie będzie.
U nas albo facet wygląda, albo jest facetem. Ewenementy są niezmiernie rzadkie.
Tylko co zrobić z facetem, który nie umie zmienić opony w aucie ?? Bo ja uczyć się nie zamierzam, przynajmniej, dopóki nie mam własnego auta.
A jak ja chcę macho i jednocześnie artystę wrażliwca w jednej osobie ? I żeby umiał zmieniać oponę (tzn. w swoim aucie i je miał), przetkać zlew i wbić gwoździa ale nie odpowiadał monosylabami i wiedział co to znaczy że jedna zieleń jest cieplejsza od innej i kolor czysty i złamany.



Zastój, Nie ciągnie mnie do końca studiów, do pracy. Chociaż przecież chciałam. Wogóle mnie nie ciągnie, do sprzątania w domu, do wzięcia się za siebie. Ja chcę troche pożyć! (pożyłam ostatnio jeden wieczór fajnie było, ale widać że juz nawet, Ci ,którzy mają opinię nieimprezowych wychodzą częściej niż ja)
Koleżanka sprząta jedną szafkę dziennie, bo tak jej pasuje. Cóż ,pewnie rzadko zaprasza kogoś do siebie.Każdy żyje po swojemu ! Jeden wolniej drugi szybciej. Częstość i sposób robienia porządków, gotowanie obiadów, wstawanie wcześniej lub później to tylko kwestia przyjętej konwencji. Precz wszystkim narzucającym innym swój model życia! I mojego będę bronić, nie dam się ! Ja nikogo nie krytykuję, wolnoć Tomku w swoim domku, a raczej pokoju w tym wypadku.

o ! a to czy ktoś robi jedna rzecz do końca , a potem dopiero zaczyna drugą, czy też robi wszystko naraz to też jest nieważne, liczy się efekt ostateczny. Może i można w ten sposób zrobić coś szybciej, ale niestety niektórzy nie umieją inaczej ! Litości ! Nie przykładajmy do wszystkich tych samych kryteriów. Każdy jest inny !

Najpierw trzeba samemu się uniezależnić od wszystkiego i wszystkcih, którzy cokolwiek próbuja nam wmówić i zacząć samemu mysleć i przestać dostrajać wszystko do innych, żeby nie mieli się czego czepić (co i tak w praktyce nigdy się nie udaje, zawsze zostaje przynajmniej jedna pierdolona rzecz). Nic na to nie poradzę ,że jedni pracują i wracają zmęczeni. To nie moja wina i nie poczuwam się do niczego.


Przykro mi jeśli ktoś poczuł się urażony. Musiałam to napisać. Do tego też służy ten blog, /czasami/.

Thursday, October 05, 2006

nierealne

Komputer pokazuje datę sobota 23 września. Czas się cofnął ? Mam jeszcze 12 dni więcej w prezencie ? Byłoby tak pięknie ! Obudzić się rano i móc uwierzyć w coś takiego.

Komunikat :w ramach przechodzenia z czasu letniego na zimowy cofamy zegarki o 12 dni.

Wednesday, October 04, 2006

I'm having a happy day (kto wie o co chodzi..)

Chyba zaczynam się przyzwyczajać do pistacji. Ale tu chyba jedna rzecz gra rolę i jeślibym miała inteligentny dom, w którym kolory ścian zmieniają się same zależnie od...no właśnie to chyba nie od pory dnia ani roku tylko może miesiąca..hi hi hi

Sunday, October 01, 2006

...

Leżę na łóżku i patrzę na te chujowe ściany. Na szczęście widzę też niewielki skrawek kuchni. Patrzę na niego starając się nie widzieć nic poza ciepłym różem i bielą szafki. Chociaż już i tak jest lepiej, skoro mogę spokojnie leżeć w moim pokoju. Przynajmniej jest czysto. Przyzwyczaiłam się do ohydnych, brudnych, białych ścian, to do tych nie mogę ? Myślałam, że już gorzej nie będzie...no cóż, błądzić jest rzeczą ludzką podobno.
To po co było tyle zachodu? No dobrze chwilami nawet mi się podoba, ale daje po oczach. Nie na takiej dużej powierzchni. To jest niebywale subtelna kwestia, jaki kolor jak na nas działa. A producenci farb najwyraźniej nie mają o tym pojęcia...